Przestępstwo, wina i sprawca - wszystko pozornie jest oczywiste: Stalin rozmyślnie zatrzymał Armię czerwoną, żeby Powstanie Warszawskie upadło. Jest więc zbrodniarzem odpowiedzialnym za śmierć dziesiatków tysięcy warszawiaków. Cyniczne kalkulacje spowodowały, że nie udzielił Warszawie pomocy. Udowodnić tę winę jest trudno. Nie odnaleziono rozkazu: "Powstanie musi upaść". Konieczny jest proces poszlakowy. Roli oskarżyciela podjął się rosyjski historyk Nikłaj Iwanow. Autor Powstania warszawskiego widzianego z Moskwy w błyskotliwy i pełen emocji sposób prowadzi nas przez gąszcz poszlak, nieodkrytych dotąd dokumentów z rosyjskich archiwów. Składa w jeden obraz fakty, które z osobna wydają się nieistotne. Śledzi historię sporu między Stalinem i jego polskimi poplecznikami a Armią Krajową. Uzysławia nam, jak perfidne, okrutne i brzemienne w skutki były decyzje podejmowane na Kremlu latem 1944 roku. Decyzje, które doprowadziły do "drugiej zbrodni katyńskiej" - hekatomby Warszawy.
Wczoraj jest dziś. Przeszłość nie umiera nigdy. Rzadko zdarzają się projekty, które w tak perfekcyjny i obrazowy sposób łączą czas przeszły z teraźniejszym. Czarno-białe, zadymione i zabarykadowane ulice Warszawy stają się fragmentem tej, którą znamy dziś, po której - często nieświadomi przeszłych wydarzeń i ludzi - chodzimy. Zdjęcia zrobione przez rozmaite osoby w czasie powstania warszawskiego Marcin Dziedzic w mistrzowski sposób połączył z wykonanymi przez siebie tu i teraz. Wrażenie przenikania się rzeczywistości jest piorunujące. Powstańcy z bronią w ręku mijają na ulicy dzisiejszych przechodniów. Strzelec mierzy z karabinu nad barykadą tuż przy luksusowym lśniącym marmurem i szkłem domu handlowym, współczesna para przytula się przy powstańczej barykadzie. Fotografiom towarzyszą opowieści Michała Wójcika - niektóre przerażające, jak te o rzezi Woli, wybuchu czołgu-pułapki czy śmierci w kanałach, inne wywołujące uśmiech, jak historia zakonnicy, która usiadła na wybuchającym granacie i... nic jej się nie stało. Dzięki kolażom Dziedzica i tekstom Wójcika stajemy oko w oko z historią. Nikt nie pokazał powstania bliżej.
Historia małego Włodka, któremu pewnego roku kończą się wakacje, a zamiast szkoły - zaczyna wojna. Chłopiec nie bardzo wie, czym ona jest, ale ponieważ dorośli mówiąc o niej, ściszaja głos, domyśla się, że to zaklęcie jakiegoś złego czarnoksiężnika. Zaklęcie, które sprawia, że ze świata znikają kolory i staje się czarnobiały...
Zaklęcie na "w" Ambitna, oparta na autentycznej relacji próba opowiedzenia dzieciom o wojnie widzianej oczyma dorastającego chłopca. Tak jak to u chłopców bywa, straszną i okrutną wojnę bohater zapamiętał jako bardzo trudną i czasem niezrozumiałą, ale zadziwiającą przygodę. Czytając z dziećmi tę książkę, nie bójmy się wejść w rolę dorosłego narratora, który pokaże także tragiczne i szalone oblicze wojny. (Wojciech Eichelberger, psycholog)
UWAGI:
Opowiadanie oparte na autentycznej relacji.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni